Do wyboru jest kilka lokalizacji. - Budynek sali koncertowej na około 700 miejsc jest bowiem bardzo dużym obiektem i nie może stanąć w przypadkowym miejscu – mówią w płockim Ratuszu. Płoccy architekci mają pomóc urzędnikom wybrać odpowiednie miejsce.
Czy w Płocku będzie filharmonia? W Ratuszu zwracają uwagę, że to jedynie hasło.
- Raczej rozważamy budowę wielofunkcyjnej sali koncertowej dla Płockiej Orkiestry Symfonicznej – precyzuje Hubert Woźniak z zespołu współpracy z mediami w Urzędzie Miasta Płocka. - Z odpowiednią dla muzyków akustyką, ale także przeznaczonej na różnego rodzaju spotkania czy szkolenia.
Gdzie zatem taka sala mogłaby powstać? Już w zeszłym roku wytypowano kilka lokalizacji. Ratusz zaprosił do pracy płockich architektów. - Chodzi o to, aby wspólnie zastanowili się i przekonali do najbardziej optymalnej lokalizacji. Tym bardziej, że musi to być obiekt reprezentacyjny – zastrzega pracownik Ratusza. - Na razie zaproponowali kilka różnych miejsc, w tym m.in. nabrzeże, przy Sobótce, al. Kobylińskiego, Nowy Rynek. Zadaniem tego zespołu architektów jest wybrać ostateczną lokalizację, co powinno nastąpić do końca września.
Konkurs na koncepcję miałby zostać ogłoszony jeszcze w tym roku, natomiast w 2018 roku powstałby projekt. Na realizację poczekamy do 2019 roku. Szacunkowe koszty nie są jednak tak duże, jak w innych miastach. W Płocku budynek sali koncertowo-konferencyjnej miałby kosztować około 40 mln zł.
Akustyka w takim budynku, jego funkcjonalność i wygląd, a także lokalizacja czy nawet koszty i przykłady innych miasta pokazują, że tu trzeba rozwagi. Przykładowo w Zamościu nowy budynek przyszłej siedziby Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego (przeznaczony na koncerty, spektakle, konferencje) powinien pomieścić 800 osób w jednej sali, w drugiej 180 osób. Planowane koszty to około 50 mln zł.
Z kolei koszt budowy filharmonii w Szczecinie, którą już można podziwiać (budynek zdecydowanie wyróżnia się w sąsiedztwie starych kamienic, w założeniu miał przypominać górę lodową), wyniósł 120 mln zł (część funduszy wyłożyło miasto, część Unia Europejska). Opinie na jego temat są różne. Dla jednych to dzieło wybitne, a samych hiszpańskich projektantów doceniono we Włoszech, dla drugich wręcz okropne, kompletnie odbiegające od zabudowy miasta. Koszty poniesione w Szczecinie to jeszcze nie górny pułap, w Gorzowie budowa filharmonii trwała od 2009 do 2011 roku i pochłonęła około 138 mln zł. Na budynek Europejskiego Centrum Kultury w Białymstoku, pełniący funkcję opery i filharmonii, funduszy nie pożałowano, płacąc 220 mln zł. Podobnie w Toruniu, tam budowa kosztowała 225 mln zł. A to wciąż nie jest rekord. Siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach kosztowała 260 mln zł. W Łodzi budowana przez trzy lata Filharmonia im. Artura Rubinsteina z salą koncertową na 650 miejsc, salą kameralną na 120 osób i pokojami hotelowymi dla artystów już nie okazała się tak droga (69 mln zł). Koszt Filharmonii Kaszubskiej wyliczono na 48 mln zł. Przy okazji lokalni radni z Wejherowa spierali się o wydatek na … rzeźby za 259 tys. zł. Na obiekt w Olsztynie (mając unijne dofinansowanie) wyłożono 63 mln zł.
Czy zatem zdarzały się mniejsze wydatki? Owszem. Była to jednak często rozbudowa budynku. Przez trzy lata rozbudowano Filharmonię Częstochowską za 38 mln zł, tę w Opolu za 21,6 mln zł. Nowa siedziba koszalińskiej orkiestry symfonicznej pod względem kosztów okazała się skromniejsza, wymagała wydania 31 mln zł. W obiekcie w Koszalinie, oprócz sali koncertowej, części dla gości, znalazło się miejsce na kawiarnię. Koszt? Mniejszy niż płockie szacunki, 29,3 mln zł (w tym 15,5 mln zł to dofinansowanie z Unii Europejskiej).
Karolina Burzyńska / Portal Płock