Urodził się w USA, ale dla żony Polki przeprowadził się do Warszawy. Gary Guthman, jeden z najwybitniejszych trębaczy, zagra z płockimi symfonikami!
To będzie jego drugi koncert w naszym mieście. Ten pierwszy, w 2012 r., dyrektor Płockiej Orkiestry Symfonicznej Adam Mieczykowski wspomina tak: – On jest po prostu wirtuozem trąbki. Do tego ma znakomity kontakt z publicznością. Generalnie to zawsze mi się wydawało, że muzyka Glenna Millera ma swoich odbiorców, jest fajna, ale miałem wątpliwości, czy dobrze zabrzmi w wersji symfonicznej. Tymczasem aranże zrobiły niesamowite wrażenie. Na piątkowym koncercie ["Show! Swing! Swing! Swing!"] spodziewam się niezwykłej energii i świetnej zabawy, także dla muzyków.
Gary Guthman urodził się w Portland w USA. Koncertował z takimi gwiazdami jak Aretha Franklin, Dionne Warwick, a także Tom Jones, Tony Bennett, Paul Anka czy grupa Bee Gees.
– Im większy artysta, tym łatwiej się z nim pracuje – mówi „Wyborczej” Gary Guthman. – Oni są bardzo profesjonalni, wiedzą, co mają do zrobienia, są spokojni i przy tym bardzo przyjaźnie nastawieni. Najlepiej wspominam występy z Tonym Bennettem. On jest po prostu fantastycznym muzykiem. Kocha śpiewać, kocha muzykę, kocha publiczność. Pracowałem z nim pięć czy sześć razy i za każdym razem było to cudowne przeżycie.
Guthman od 2008 r. mieszka w Warszawie. Przeprowadził się tam dla kobiety! 12 lat temu swoją przyszłą żonę – Małgorzatę Zalewską – poznał we Włoszech. Pani Małgorzata jest harfistką klasyczną, występowała na festiwalu pod Rzymem.
– To był festiwal z rozmaitymi sekcjami: jazzową, muzyki dawnej i współczesnej klasycznej. Gary, po tym, jak spotkał dawnego kolegę, postanowił usiąść z nim w miejscu, w którym sączyła się przyjemna muzyczka. Nie zauważyli, że to muzyka na żywo. Ja grałam koncert, a oni przeszkadzali tak, że aż ludzie ich uciszali – opowiada Małgorzata Zalewska. – Gary’emu zrobiło się głupio i przyszedł mnie przeprosić. Pomyślałam wtedy: „No tak, Amerykanin, trębacz, to na cichą harfę nie zwraca uwagi” i podobno zmroziłam go wzrokiem. Tak źle się z tym czuł, że cały czas za mną chodził. I wychodził...
Czasem koncertują wspólnie. W 2008 r. Guthman skomponował dla żony suitę „Mistrz i Małgorzata”, a w ubiegłym roku „Concerto romantico” na harfę i orkiestrę symfoniczną. – Jako harfistka występuję pod panieńskim nazwiskiem. Kiedy po ślubie dodałam jego nazwisko do swojego, zapytał: „Naprawdę jest ci to potrzebne?” Zdziwił się, bo w USA nie ma takiego zwyczaju.
Guthman z płockimi symfonikami wykona przeboje m.in. Benny’ego Goodmana, Duke’a Ellingtona czy Glenna Millera, a także swoje autorskie kompozycje. Będą mu towarzyszyć polska piosenkarka rosyjskiego pochodzenia Sasha Strunin i – w roli dyrygenta – Jacek Pawełczak.
Sasha Strunin współpracuje z Guthmanem od pięciu lat. Szerszej publiczności może być znana z występów w zespole The Jet Set. Grupa tworząca muzykę pop reprezentowała Polskę w konkursie Eurowizji w 2007 r. Później jednak Strunin odcięła się od wcześniejszej muzyki i zaczęła poszukiwać własnego stylu.
– Guthmana poznałam pięć lat temu w studiu nagrań narzeczonego. Gary zaprosił nas na kawę. I potem ta znajomość zaowocowała albumem „Kobieta w czerni” – mówi piosenkarka. – On jest wymagającym muzykiem, muszę się przy nim dużo uczyć, daje mi to sporą satysfakcję.
Koncert Gary’ego Guthmana i POS już w piątek (godz. 19) w sali szkoły muzycznej. Biletów nie ma, ale można liczyć na tzw. dostawki.
Joanna Tybura / Gazeta Wyborcza Płock