Muzycy z Płockiej Orkiestry Symfonicznej wskazują, że w takich warunkach pracować dłużej się nie da. O konieczności powstania sali koncertowej mówi się od lat, a dziś dyskusja z posiedzenia komisji przeniosła się na nadzwyczajną sesję rady miasta. Trudno jednak powiedzieć, by ktokolwiek mógł być w pełni usatysfakcjonowany postępami.
Trwa prawdziwy sesyjny maraton. W poprzedni czwartek radni dyskutowali o podziale pieniędzy na płocki sport, dziś była mowa o sali koncertowej, a już za trzy dni regularne posiedzenie radnych.
Dzisiejsza nadzwyczajna sesja to efekt wniosku radnych z komisji inwestycji z marcowego posiedzenia. Radni omawiali wówczas opracowanie Urzędu Miasta i grupy płockich architektów dotyczące sześciu potencjalnych lokalizacji: na Radziwiu, placu na Nowym Rynku, działce przy Kobylińskiego oraz trzech lokalizacjach na nabrzeżu.
Dziś więcej konkretów w zasadzie zabrakło. Posiedzenie zaczęło się od krótkiego filmu przygotowanego przez Płocką Orkiestrę Symfoniczną. Wskazywali oni, że są jedyną w Polsce tego typu instytucją, która nie ma swojej siedziby. Przypominali także swój wkład w życie płocczan, jak choćby zajęcia z rytmiki czy warsztaty "Wędrówki po pięciolinii". W pewnym momencie na mównicę weszła też Hanna Witt-Paszta, w przeszłości dyrektorka orkiestry.
- Wszystko może zostać po staremu, można zmieścić, ale świat poszedł naprzód - wskazywała. - Ja się podczas ostatniego koncertu prawie przewróciłam o kable, państwo tego nie widzicie. Fortepian stoi na krawędzi. To naprawdę jest smutne i śmieszne.
Radni wszystkich opcji co do zasady byli zgodni: budowali wielofunkcyjnej sali koncertowej czy też filharmonii jest konieczna. Na dziś nie jest jednak priorytetem. Za moment ogłoszony zostanie przetarg na budowę stadionu piłkarskiego (ostrożne szacunki to 100 mln złotych), konieczny jest także remont szpitala. Nie ma też konsensusu co do miejsca powstania sali.
Jerzy Skarżyński, prezes stowarzyszenia „Starówka Płocka” pytał o zasadność budowy ogromnej bryły w jakiekolwiek lokalizacji nad Wisłą.
- Budynki, które państwo wymieniają mają od 67 do 115 tys. metrów sześciennych. Jak to się ma, do tego że Wzgórze Tumskie zostało uznane za pomnik historii? - pytał.
Prezydent Andrzej Nowakowski i tak przyznał pod koniec, że w tym roku nie na najmniejszych szans na wydanie jakichkolwiek pieniędzy na realizację tej inwestycji. Najwcześniej nastąpi to w 2019 roku. Zobowiązał się przy tym do umieszczenia w obradach jednej z tegorocznych sesji uchwały o zabezpieczenie środków na prace koncepcyjno-projektowe w przyszłym roku.
- Tegoroczny budżet jest rekordowy, bo pozyskaliśmy środki unijne na niespotykaną skalę na Mazowszu. Musimy pozyskać środki na wkład własny. Tak będzie w tym roku, tak będzie też w przyszłym. To środki, które cały czas pozyskujemy z UE. Projekty z dofinansowaniem mają priorytet. Jeśli byłaby możliwość na pozyskanie środki zewnętrzne, to oczywiście będziemy o nie zabiegać, także wśród firm, które mogą być mecenasami kultury - mówił Andrzej Nowakowski.
Radni byli jednomyślni co do zasadności powstania filharmonii czy też wielofunkcyjnej sali koncertowej, ale później przystąpili do głosowania nad dwoma wnioskami formalnymi. Jeden złożył PiS, drugi PO. Marcin Flakiewicz z PiS chciał korekty budżecie na 2018 rok, aby znalazły się pieniądze na opracowanie koncepcji funkcjonalno-użytkowej dla sali koncertowej. Klub Platformy Obywatelskiej chcieli podobnego punktu w 2019 roku. Przeszedł drugi wniosek.
- Głosy radnych wskazują, że taka inwestycja jest potrzebna i to już bardzo duży sukces - mówił tuż po zakończeniu obrad Adam Mieczykowski, dyrektor POS. - Co do realizacji pojawia się wiele wątpliwości. Pamiętajmy, że w mieście jest wiele potrzeb. Jedyną rzeczą, która mogła pójść lepiej, było jednomyślne przyjęcie uchwały. Akurat w tej materii jednomyślność radnych byłaby wielkim wskaźnikiem, także dla mieszkańców. W sprawach ważnych dla miasta ważne są wspólne decyzje. Niemniej deklaracja wszystkich klubów jest kluczowa.
Michał Wiśniewski / Portal Płock