- Wiele jest osób ważnych dla Płocka, ale wśród tych osób jest jedna wyjątkowa. Dziękujemy za wszystkie lata oddane miastu, uczniom, płockiej kulturze i społeczności - mówił prezydent. A szef orkiestry dodawał: - Zawsze była pani z nami. Jest pani kochana przez cały zespół i przez wszystkich na tej sali!
O takich 80. urodzinach zapewne marzy każdy. Było morze podziękowań, gratulacji, wyrazów przywiązania, sala pękająca w szwach, znamienici goście, odznaczenia i naręcza kwiatów. Piątkowy jubileusz Hanny Witt-Paszty zorganizowany w szkole muzycznej był wydarzeniem artystycznym, towarzyskim i po prostu – niezwykle wzruszającym i miłym momentem.
Gości powitała Płocka Orkiestra Symfoniczna – zespół, którym Hanna Witt-Paszta przez lata kierowała, który uratowała, gdy przed laty władze miasta planowały go rozwiązać i który przekształciła z orkiestry kameralnej w symfoniczną. POS pod batutą Janusza Przybylskiego zagrała porywającą suitę z baletu „Maskarada” Arama Chaczaturiana. Potem na scenę wyszła szanowna jubilatka w przepięknej niebieskiej sukni. Usiadła do pianina. I po chwili salę wypełniły dźwięki drugiej części „IV koncertu fortepianowego” Beethovena. To wykonanie – jak powiedziała później bohaterka wieczoru – dedykowane było wszystkim pokrzywdzonym i bezradnym.
Potem był już deszcz wyróżnień. Najwyższe resortowe odznaczenie, złoty medal Gloria Artis, w imieniu ministra kultury wręczyła Hannie Witt-Paszcie dyrektor departamentu szkolnictwa artystycznego i edukacji kulturalnej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Lidia Skrzyniarz. Gość z Warszawy podkreślała, ile jubilatka znaczy dla całego środowiska artystycznego, szczególnie dla pianistów i pianistów pedagogów. Że dozgonną wdzięczność zaskarbiła sobie m.in. wprowadzeniem Polski do EPTA (Europejskiego Stowarzyszenia Pianistów Pedagogów). – I ja przez 10 lat, dwa razy w tygodniu, przychodziłam na lekcje do pani profesor – mówiła Skrzyniarz. – Były to nie tylko lekcje fortepianu, ale i życia, bez których – zapewne – nie byłabym tu, gdzie jestem. Ja także jestem wdzięczna i pani profesor – proszę przyjąć tę wdzięczność i ode mnie.
Hanna Witt-Paszta otrzymała tego wieczoru także medal Pro Masovia przyznany przez marszałka województwa mazowieckiego i Laude Probus od prezydenta miasta Andrzeja Nowakowskiego.
– Wiele jest osób ważnych dla Płocka, ale wśród tych osób jest jedna wyjątkowa. Dziękujemy za wszystkie lata oddane miastu, uczniom, płockiej kulturze i społeczności – mówił prezydent. A Adam Mieczykowski, obecny dyrektor POS, dodawał: – Zawsze była pani z nami. Jest pani kochana przez cały zespół i przez wszystkich na tej sali!
Pani Hanna pokazywała zdjęcia i opowiadała z ogromnym poczuciem humoru o swym rodzinnym Wieluniu, rodzinie, nauce w Katowicach, pianistycznych konkursach, o tym, jak na żywo w telewizji śpiewała bluesa, przyjechała do Płocka, uczyła muzyki, szefowała orkiestrze, zasiadała w radzie miasta, była podporą ewangelickiej społeczności w Płocku, uczyła esperanto, jeździła na nartach (biegowych, a gdzie? np. na... Międzytorzu)... Dziękowała przyjaciołom, rodzinie, przedstawicielom władz i gościom koncertu.
Na zakończenie była już cała masa wzruszeń, bo na scenę weszli uczniowie pani Hanny, część z tych, których jubilatka przez 25 lat w szkole muzycznej uczyła gry na fortepianie i miłości do sztuki. Byli wśród nich pianiści, którzy sami dziś uczą kolejne pokolenia muzyków, lekarze, prawnik i kompozytor. Każdy z nich zagrał coś dla swojej pani profesor – w sali koncertowej szkoły muzycznej zabrzmiały wtedy i „Wariacje Goldbergowskie” Bacha, mazurki – Chopina i te skomponowane przez uczniów, a dedykowane nauczycielce, Mendelssohn, Brahms zagrany na sześć rąk i Rachmaninow zagrany na rąk... dwanaście.
Milena Orłowska / Gazeta Wyborcza Płock