- Bardzo się cieszę, że nie wybrali się Państwo na doroczny Bal w Operze Wiedeńskiej. Cieszę się również, że nie oglądacie Państwo otwarcia Igrzysk Olimpijskich. Najbardziej zaś cieszę się z tego, że zdecydowaliście się Państwo spędzić ten wieczór razem z nami - mówił Adam Banaszak, który poprowadził ostatni w karnawale 2018 koncert Płockiej Orkiestry Symfonicznej.
Agnieszka Sokolnicka, Joanna Horodko i Agnieszka Hutek dały w sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej w Płocku nieprawdopodobny popis sztuki nie tylko wokalnej, ale i aktorskiej. Artystki zaśpiewały najpiękniejsze arie i duety ze znanych oper i operetek, ale też utwory znane z musicali, czy z filmów.
Co ciekawe, trzy panie doskonale radziły sobie również w partiach wokalnych zwyczajowo zarezerwowanych dla mężczyzn. Tak było chociażby z doskonale wszystkim melomanom znanym "Funiculi, Funicula", czy z "Time to Say Goodbye:. Arie zaś wykonywały najczęściej na trzy głosy, nadając im niesamowitego kolorytu.
Największym zaskoczeniem było jednak "operowe" wykonanie piosenki "Dancing Queen" z repertuaru szwedzkiej supergrupy Abba. Warto podkreślić, że autorem wszystkich aranżacji był stojący za pulpitem dyrygenckim Adam Banaszak.
- Bardzo lubię przyjeżdżać do Płocka, ponieważ macie tu doskonałą orkiestrę i świetną publiczność - powiedział nam Adam Banaszak w przerwie koncertu.
Kiedy wybrzmiały ostatnie takty "Time to Say Goodbye", owacjom na stojąco nie było końca. Nie mogło więc obyć się bez bisów. Pierwszym było "Funiculi Funicula", później zaś artystki raz jeszcze wykonały arię Elizy Doolittle z musicalu "My Fair Lady".
- To było coś niesamowitego. Gdyby to było możliwe, słuchałabym jeszcze co najmniej godzinę - usłyszeliśmy w foyer.
Tomasz Paszkiewicz / eplock.pl