Marek Napiórkowski i Artur Lesicki udowodnili, że muzyka z polskich filmów jest absolutnie ponadczasowa. I można słuchać jej w bardzo różnych interpretacjach. Na przykład zaaranżowaną na dwie gitary i orkiestrę symfoniczną (w mocno okrojonym składzie).
Dwaj doskonali gitarzyści jazzowi znają się od wielu lat, ale "Celuloid"to ich pierwsza wspólna płyta. Znalazły się na niej przede wszystkim melodie filmowe, ale również kilka autorskich kompozycji obu muzyków, mniej lub bardziej kojarzących się z filmem. Album otwiera melodia Andrzeja Kurylewicza z serialu "Lalka". Ten utwór zagrany został również na początek i na zakończenie (drugi bis) koncertu.
Publiczność oczarowana była autorskimi wersjami znanych doskonale utworów. Fantastycznie zabrzmiała muzyka z "Lalki", "Wojny domowej" czy "Prawa i pięści". Ale kompozycje Marka Napiórkowskiego i Artura Lesickiego również wywarły na publiczności niemałe wrażenie.
Koncert spodobał się tak bardzo, że nie mogło obejść się bez bisów. Najpierw było więc "Time after Time", później zaś raz jeszcze "Lalka".
Tomasz Paszkiewicz / eplock.pl