To był jeden z najbardziej udanych Koncertów Sylwestrowych w historii Płockiej Orkiestry Symfonicznej. Voytek Soko-Sokolnicki, Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj czyli TREVoci wprawili publiczność w doskonały nastrój. A pomogli im w tym płoccy symfonicy pod batutą Tomasza Chmiela.
Występ trzech tenorów nie mógł nie rozpocząć się od nawiązania do opery. I tak właśnie się stało - na początku usłyszeliśmy Nessun dorma czyli tenorową arię Kalafa z początku trzeciego (ostatniego) aktu opery "Turandot" Giacomo Pucciniego. Później trzej młodzi artyści zaprezentowali niezwykle różnorodny repertuar, na który złożyły się nie tylko pieśni neapolitańskie ("O sole mio") i hiszpańskie ("Granada"), lecz również utwory znane z musicali, muzyka filmowa ("I don't wonna miss a Thing" Aerosmith) czy wielkie hity muzyki rozrywkowej.
Voytek Soko-Sokolnicki, Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj każdym śpiewanym przez siebie utworem udowadniali, że równie dobrze czują się w nastrojowych klimatach "Hallelujah", "My way" czy "Time to Say Goodbye", co w zdecydowanie luźniejszych "Mambo Italiano" i "La Bamba".
Artyści bardzo często podkreślali, że łączy ich coś więcej niż tylko kontakty czysto zawodowe, że nie byliby tak wiarygodni na scenie, gdyby nie byli przyjaciółmi. Nie są też, co bardzo ważne, zmanierowani.
Kto zdecydował się pożegnać odchodzący 2017 rok z Płocką Orkiestrą Symfoniczną i TREVoci, na pewno nie żałował swojej decyzji. O tym, że młodzi artyści podbili serca widowni, świadczyć może wielominutowa owacja na stojąco, po którym trzem młodym tenorom nie pozostało nic innego niż wykonać dwa utwory na bis.
Tomasz Paszkiewicz / eplock.pl