Architekci i prezydent już niedługo ogłoszą, gdzie stanie sala koncertowa. W grę wchodzą dwie lokalizacje: Nowy Rynek i nabrzeże przy schodach od pomnika Broniewskiego. Ta pierwsza wymaga zbudowania podziemnego parkingu, druga wiąże się z uruchomieniem np. kolejki, ruchomego chodnika...
W Płocku już od jakiegoś czasu mówi się nie o budowie filharmonii, ale o dużej, wielofunkcyjnej sali, w której znalazłaby siedzibę Płocka Orkiestra Symfoniczna i gościłyby imprezy z różnych obszarów muzycznych, od baletu i opery po koncerty rockowe czy hiphopowe. Takiego obiektu z widownią na 600 miejsc, odpowiednią akustyką, mobilnymi scenami po prostu w mieście nie ma.
Ponieważ przedsięwzięcie jest poważne, także ze względu na koszty, ale również nową jakość architektoniczną, ratusz zaprosił do rozmów prawie wszystkich płockich architektów.
– To oni najpierw wskazali trzy tereny, z odpowiednio dużymi działkami, na których mogłaby powstać taka budowla – przypomina Aneta Pomianowska-Molak, dyrektorka wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta w ratuszu. – Potem, razem z pracownikami naszego wydziału, wskazywali na tych terenach miejsca, w których sala mogłaby powstać.
I tak: na terenie śródmiejskim (od Nowego Rynku do ul. Ostatniej) zaproponowano umieszczenie sali na Nowym Rynku, na placu przy byłym Banku Handlowym przy al. Kobylińskiego oraz na placu-parkingu koło Caritasu przy ul. Sienkiewicza. Drugi teren to Radziwie – tu wskazano położony przy Wiśle Park Mościckiego. I aż trzy wskazania były na terenie nabrzeża po prawej stronie rzeki – koło Sobótki, niedaleko sali Naftoremontu, na Rybakach przy schodach od pomnika Broniewskiego oraz nieco bliżej rzeki, między molo a starym mostem.
Kiedy to już było opracowane, cały zespół podzielił się na grupy i każda z nich analizowała wady i zalety każdej lokalizacji, np. pod kątem infrastrukturalnym, komunikacji czy miejsc parkingowych.
– Na podstawie tych analiz, zresztą bardzo ciekawych, wytypowano dwa wiodące miejsca: Nowy Rynek i Rybaki przy schodach – informuje Pomianowska-Molak. Ale tego, która lokalizacja będzie tą ostateczną, jeszcze nie chce powiedzieć. Wkrótce ma zostać to ogłoszone na specjalnej konferencji prasowej z udziałem architektów i prezydenta miasta.
Z naszych źródeł wynika jednak, że największe szanse mają Rybaki przy schodach.
Gdyby tak rzeczywiście było, mielibyśmy całkiem nową jakość na nabrzeżu.
Powstałoby miejsce, dla którego warto byłoby tam przychodzić, zmieniłaby się też panorama Płocka widziana od strony Radziwia. A pamiętajmy, że duże budowle nie są żadną nowością na zboczu wzgórza, jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku gęsto czerwieniły się na nim dachówki na domach, w których mieszkało całkiem sporo ludzi. Dziś zostało już tylko kilka tych obiektów, parę z nich to ruiny-pustostany.
– Obie lokalizacje są trudne i kosztochłonne – mówią w ratuszu. – Na Nowym Rynku były dwie koncepcje umiejscowienia sali: pośrodku, czyli tam, gdzie jest antypodkowa, oraz na jego północnej części. To wiązałoby się m.in. ze zmianą układu komunikacyjnego oraz budową podziemnego parkingu.
Z kolei na Rybakach konieczne są badania geologiczne, ustalenia z konserwatorem zabytków i przede wszystkim komunikacja pionowa. – To znaczy, że jeśli będziemy tutaj budować salę, to jednocześnie powstanie np. coś, co pozwoli pieszym łatwo się do niej dostać – wyjaśnia dyrektor Pomianowska-Molak.
Może to być górska kolejka albo ruchomy chodnik; wszystko zależy od projektu.
W każdym razie decyzja lokalizacyjna ma być ogłoszona do końca roku. W 2018 r. ratusz ogłosi konkurs architektoniczny na samą bryłę, wygląd budynku sali.
Wyzwanie jest pasjonujące i wymaga znajomości tematu, dlatego konkurs będzie miał charakter międzynarodowy. Nagroda ma być jedna – zwycięzca wykona projekt budowlany, oczywiście już za pieniądze. To duże zadanie, bo sala koncertowa nie jest „zwyczajną salą”, musi mieć odpowiednią akustykę i trzeba mieć albo duże doświadczenie, albo zaprosić do zespołu projektującego akustyków, żeby mu sprostać. Przewiduje się, że projektowanie mogłoby zacząć się także w przyszłym roku.
I co dalej?
Miasto wstępnie zamierza wydać na tę inwestycję 30-40 mln zł, ale ta suma może okazać się zbyt skromna. Jednak w ratuszu są zdeterminowani, by zbudować piękny, niebanalny, wartościowy i zarazem potrzebny obiekt.
Jeśli tę determinację podzielą płoccy radni i zgodzą się przeznaczyć na niego miejskie pieniądze, to w optymistycznym wariancie budowa mogłaby ruszyć w latach 2019-2020.
Anna Lewandowska / Gazeta Wyborcza Płock